Witam.
Kilka lat temu wędkarstwo stało się moim prawdziwym hobby. Takim, dla którego człowiek jest gotów na wiele wyrzeczeń ale z drugiej strony wydaje się, że bez tych nawet kilku chwil nad wodą, nie da się dalej funkcjonować lub jak mówią niektórzy, nie da się nie zwariować. Dla mnie, zapewne jak i dla wielu wędkarzy, złowione ryby to piękne uwieńczenie połowów, ale tak naprawdę chodzi o to coś, czego nie jest w stanie dostarczyć nam codzienność. Ten spokój i wyciszenie ale również ta energia, która tak łatwo potrafi naładować nasze akumulatory. Tak naprawdę nie wiadomo skąd pochodzi, chyba z przyrody samej w sobie. Jak inaczej wytłumaczyć to co się z nami dzieje po nocnej, letniej wyprawie nad jeziorko, kiedy kilkugodzinnym drzemaniu na pomoście wśród trzcin, o brzasku jesteśmy świadkami przepięknego aktu budzenia się do życia całej otaczającej nas przyrody. Słychać najpierw pierwsze ptaki, nieopodal nas coś zaczyna szeleścić trzcinami, co przyprawia nas o gęsią skórkę i ciarki na plecach. Mgła znad jeziora powoli zaczyna się unosić i zanikać, aby ukazać naszym oczom niczym nie zmąconą, jak lustro odbijającą niebo i przeciwległy brzeg taflę wody. Nagle z trzcin wypłynie obok pomostu ledwo rozbudzona kaczka, przypłynie głodna po nocnym letargu rodzinka łabędzi. A może jakiś drapieżnik zmąci lustro jeziora zmuszając drobnicę do wyskakiwania nad wodę. A jak do tego w siatce mamy jeszcze kilka fajnych okazów... taaak, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :) Chyba się rozmarzyłem.
Wszystkim życzę jak najwięcej takich chwil i oczywiście udanych połowów.
0 subskrybentów
Do tej pory blog odwiedziło 10705 osób.